sobota, 31 sierpnia 2013

Aktualizacja: Sierpień 2013.

Witam!




Pamiętacie moje włosy z maja, zanim zaczęłam naturalną pielęgnację? Chętnie wracam do tego zdjęcia porównując go z obecnym. Dzięki takim aktualizacjom czuję motywację do dalszego dbania o włosy. Mam nadzieję, że i Was to zmotywuje, bo naprawdę warto czasem poświęcić te kilka chwil dla włosów, by potem cieszyć się efektami.







Do tej pory nie porównywałam zdjęć i nie spodziewałam się, że tak wiele się zmieniło. Jestem zaskoczona, bo na co dzień się tego nie zauważa. 
Włosy myję co dwa dni, dla mnie to już jest zmiana, bo pamiętam czasy, kiedy myłam co dzień. W tym czasie nie przetłuszczają się bardzo, dlatego staram się je olejować przed każdym myciem, ale wiadomo są takie dni, że po prostu się nie chce :). Śpię w związanych włosach i nie wyobrażam już sobie wstawać rano z poplątanymi włosami. Raz w tygodniu, lub częściej używam maski, ponieważ moje wysokoporowate włosy chłoną ją jak wodę. Raz na dwa tygodnie po umyciu głowy robię sobie płukankę cytrynową, by domknąć łuski włosa. W tym miesiącu tylko raz zrobiłam sobie maseczkę naturalną, ponieważ skupiłam się bardziej na olejowaniu. To chyba tyle, jeśli chodzi o sierpień.

P
rzy okazji tej notki chciałam Wam powiedzieć, że szalenie cieszy mnie, kiedy piszecie mi w wiadomościach, że stosujecie się do moich rad. Z chęcią też odpowiadam na Wasze pytania.
Mam tylko małą prośbę, jeśli pytacie mnie co zrobić jeśli macie np. suche i zniszczone włosy, to napiszcie mi też jakich szamponów, odżywek czy innych kosmetyków używacie.

P
ogrzebałam troszkę w blogu i  znalazłam możliwość ustawienia anonimowych komentarzy. Na Ask'a również zapraszam, myślę, że o wiele łatwiej będzie mi tam odpisywać.
P
ozdrawiam serdecznie :)

czwartek, 29 sierpnia 2013

Blonde.

Cześć wszystkim! :) Dziś post dla blondynek, z tym że trochę oszukanych - jak ja ;)


Od pewnego czasu chciałam zmienić kolor włosów i w końcu postawiłam na blond. Kilka z Was pytało mnie o to jak rozjaśniałam, dlatego postanowiłam się podzielić tym z Wami na bogu. U fryzjera zawsze uzyskamy ładny kolor, ale ceny rozjaśniania są wysokie, z resztą jak wszystko w salonach, a ja nie lubię przepłacać. Dlatego postanowiłam zrobić to samodzielnie, jednak bałam się, że moje włosy po rozjaśniaczu staną się okropne i wyglądem będą przypominały miotłę. Znalazłam więc inny sposób na mój blond. Tę metodę można stosować na naturalne włosy, jak i na farbowane, jeśli chcecie zejść z ciemnego koloru.


Na czym polega? Bardzo proste! Kupujemy rozjaśniacz, przygotowujemy go w jakimś szklanym naczyniu, następnie, gdy już nabierze jednolitej masy, dodajemy szampon do włosów - tyle ile używamy do mycia włosów na co dzień oraz odżywkę - w podobnych proporcjach. Wszystko razem mieszamy do uzyskania jednolitej masy. Jeśli ktoś ma ochotę może dodać maskę, a nawet odrobinę olejku. 





Jakich produktów do tego użyłam:


Wybrałam rozjaśniacz z Joanny do pasemek i balejażu, ponieważ, ma on jako jeden z niewielu 12% wodę, inne po 9%.









Większość Garnierów dobrych. Planuję zrobić o tych produktach recenzję w najbliższym czasie.














W miseczce : szampon, odżywka, maska oraz odrobina olejku z Alterry o którym pisałam TUTAJ.   


Cała zawartość rozjaśniacza, wraz z rękawiczkami i czepkiem oraz dodatkową odżywką do włosów rozjaśnianych. 

 
Rozrobiony już rozjaśniacz, wymieszany z wcześniej przygotowaną mazią :)





Jak nałożyć? Należy zmoczyć włosy, nie powinny być one świeżo umyte, lepiej nawet, gdy będą przetłuszczone, mieszankę nakładamy na włosy cały czas masując, jakbyśmy myli głowę - wszystko powinno nam się ładnie pienić. W zależności od tego jak bardzo chcemy rozjaśnić włosy powinniśmy spoglądać w lustro, czy nie rozjaśniły nam się za bardzo i nie powinniśmy robić tego dłużej niż 30min.






Plusem tej metody, jest przede wszystkim to, że nie muszę zaraz po rozjaśnieniu obcinać pięciu centymetrów, bo włosy NIE są zniszczone. Kolor jest świeży i piękny.
Efekty widać już po pierwszym takim rozjaśnianiu, ja swoje naturalnie ciemne włosy masowałam aż do końca tych 30 min, więc wyszedł mi taki śliczny miodowy kolor. Jednak to nie było to czego oczekiwałam od początku, więc powtórzyłam zabieg jeszcze dwa razy.
Koszt tego wszystkiego to ok. 15zł - trzy rozjaśniacze, ponieważ takie rzeczy jak odżywka, szampon i maska to moje podstawowe kosmetyki i użyłam ich zaledwie tyle ile używam do mycia moich włosów.




Będę robić comiesięczną aktualizację włosów, także na koniec miesiąca już się pierwsza ukaże :)

PS mam zablokowane komentarze od osób anonimowych, jeśli chcecie zadać mi pytanie związane z blogiem, możecie zrobić to na asku, którego udostępniłam Wam po prawej stronie. Pozdrawiam serdecznie :*

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Recenzja 1.: Moje oleje.

Hej! :) Wezmę dziś pod lupkę trzy, używane jak dotąd przeze mnie olejki :)





Jako pierwszy na odstrzał poszedł olejek rycynowy, bardzo zachwalany przez internautki, w praktyce jednak nie dla mnie.+ plusem jest przede wszystkim cena, bo przy buteleczce 30g, dwa złote to niewiele.
+ dostępność - znajdziemy go w każdej aptece.
+ ma właściwości przyspieszające porost, choć osobiście nie zauważyłam tego na włosach.
+ włosy były po nim bardzo błyszczące

- pierwszym minusem będzie na pewno konsystencja, jest tak gęsty, że nałożenie go nie sprawia problemu jedynie przy połączeniu go z innym, rzadszym olejkiem.
- przyciemnia włosy, więc jeśli jest nakładany wyłącznie na skalp, w celu przyspieszenia wzrostu włosów, może dać efekt odrostu.
- ten olejek dosyć ciężko się zmywa, a już na pewno nie domyjemy go delikatnym szamponem, bez sls.
- przy dłuższym stosowaniu rycyna przesusza, więc jest to olej do stosowania raz na jakiś czas.

Tak więc co z tym fantem?
Jest idealny do brwi i rzęs, zagęszcza je i przyciemnia, rzęsy stają się dłuższe i mocniejsze.


Olejek rycynowy trzeba było z czymś pomieszać, a co za tym idzie, następnym olejem, który
wpadł w moje ręce była oliwa z oliwek, która ma właściwości głęboko nawilżające, odżywcze, kojące, ochronne oraz zmiękczające, stosowałam ją również solo :)
+  wydajność - litr, czy półtorej litra oliwy starczy nam na bardzo długi okres czasu
+ cena - 10zł to naprawdę niewiele, za dużą butelkę.
+ dostępność - znajdziemy ją praktycznie w każdym sklepie, spożywczaku, czy
supermarkecie.
+ włosy po niej były miękkie, lejące się, błyszczące i nawilżone.

- oliwa również nie należy do olei, które można łatwo zmyć z włosów delikatnym szamponem.
- każdy chyba wie, jaki ma zapach, osobiście za nim nie przepadam, dlatego dodaję jako minus.








M
ówi się, że do trzech razy sztuka, u mnie oczywiście na trzecim się nie skończy, ale muszę
stwierdzić, że był strzałem w dziesiątkę. A cóż to za cudo, które tak chwalę? Ot, (nie)zwykły
olejek do masażu A
lterra - migdały i papaja. Dokładnie, jednak po
przeczytaniu jego składu byłam zachwycona, jest to mieszanina kilkunastu olejków. Nadaje
się idealnie do włosów i wiele dziewczyn właśnie w ten sposób go wykorzystuje. Ma wiele
plusów, jednak na sam początek wysuwają się dwa:

nienie+ opakowanie - posiada dozownik, przez co bardzo ułatwia aplikację.
+
zapach - jest po prostu wspaniały, cytrusowy, świeży - uwielbiam go.
+
konsystencja - bardzo łatwo się go nakłada, nie oblepia włosów
+
zmywanie - wystarczy delikatny szampon, by zmyć olej
+
 wydajność - wystarczy niewielka ilość, by pokryć całe włosy
+
włosy są po nim błyszczą się wspaniale, układają i nie puszą
+
nie obciąża włosów

-
największym minusem jest tu chyba cena, nie spotkałam go w promocji, więc wydałam na niego 18zł, z myślą "obym nie żałowała", na szczęście opłacało się, ale używam go oszczędnie ;)
-
dostępność - znajdziemy go jedynie w Rossmanie, w dodatku upchniętego między balsamy i masła do ciała.



Moje włosy po olejowaniu są nabłyszczone i dociążone. Z natury mam puszące się włosy, dlatego daje mi to tak dobry efekt. Jednak są dziewczyny które powinny nakładać olej od ucha po końce, aby ich nie obciążyć i nie mieć ich oklapniętych, czyli jak ja to mówię uniknąć efektu przylizania :)


Olejowanie od kuchni :)



Jak widać na dwóch pierwszych zdjęciach olej jest na włosach, ale wcale nie są nim oblepione, a jedynie pokryte. Kolejne zdjęcie to efekt po wysuszeniu - bez suszarki kręcą się naturalnie - tu jednak są proste, ze względu na nawiew kierowany od skalpu po końcówki - które kiedyś pocieniowane, dziś delikatnie falują. Mój sposób na ładne fale po wysuszeniu? Na czwartym zdjęciu mam związane włosy w taki-nijaki koczek delikatną gumką z froty (bardzo polecam!) na kilka minut, a po rozpuszczeniu wyglądają jak na ostatnim zdjęciu.


To by było na tyle z dzisiejszej notki ;) Jestem w szoku, że udało mi się tak dużo napisać, bo póki co leżę w łóżku i kuruję się, angina mnie chyba kocha, bo już dwukrotnie mnie odwiedziła w te wakacje. Tyle dobrego, że zdjęcia miałam zrobione już wcześniej, bo notka była w planach o wiele prędzej.

Pozdrawiam Serdecznie :*

środa, 14 sierpnia 2013

Olejowanie dla każdych włosów.

Dziś pokażę Wam pielęgnację
nie ograniczającą się jedynie do odżywki i maski raz
w tygodniu. Olejowanie - tego potrzebują nasze
włosy.




Na czym polega?
O
lejowanie, to przede wszystkim dobranie odpowiednich, spośród mnóstwa olejków takiego,

który idealnie dopasuje się do porowatości i potrzeb naszych włosów.

Dlaczego akurat oleje?
P
onieważ zawierają substancje podobne do tych w ludzkiej skórze. Co za tym idzie łatwo są
przyswajane i wchłaniane. W zależności od olejku, mają różne właściwości. Nawilżające,
pielęgnacyjne, niektóre przyspieszają porost włosa, inne sprawiają, że włosy ciemnieją.

W internecie nie ma chyba osoby, która byłaby przeciwna olejowaniu, jest to przede
wszystkim naturalny zabieg, które same z łatwością możemy wykonać. Należy jednak
pamiętać, że czasem coś co jest dobre dla większości Wam służyć nie będzie i przeciwnie.
Dlatego warto próbować, a same zauważycie,z jakimi olejami polubią się Wasze włosy. To tyle
z teorii.



Jak olejować?
Są różne metody, możemy nałożyć olej na suche, jak i na mokre, czy tylko zwilżone włosy, ale w żadnym wypadku na kilkudniowe, tłuste włosy -
 łój sam w sobie jest niebezpieczny dla włosów - wysusza cebulki włosów produkując enzym przekształcający testosteron w DHT przez co mogą zacząć wypadać nam włosy, w połączeniu z olejkiem - koszmar, który sama przeżyłam, po tej przygodzie na pewien czas przestałam olejować, teraz jestem już ostrożniejsza i widzę efekty. Można więc nakładać olejek po umyciu włosów, ale jest to dodatkowa praca, dlatego ja wolę umyć głowę rano, a wieczorem go nałożyć.Włosy nie potrzebują, by je olejować codziennie, nie należy wpadać od razu w manię, kupować wszystkich olejków świata, włosy i tak potrzebują czasu, więc ani częstotliwość olejowania, ani nadmiar wylewanego na nie oleju nie jest im potrzebny. Ja na swoich włosach testowałam już różny czas trzymania olejku, minimalny to dwie godziny - inaczej nie wchłoną się we włos, a najdłużej pozostawiam naolejowane włosy na ok. 8h, czyli całą noc. Włosy smaruj olejkami tak często, jak będziesz miała na to czas i ochotę, daj go tyle, by pokrył Twoje włosy. Może niektórym starczyła łyżka stołowa, ale to Ty masz wiedzieć ile chcesz go dać, tak by z Ciebie nie ściekało, pamiętaj jednak, że im więcej go nałożymy, tym trudniej będzie go zmyć, oleje mają to do siebie.
Wkładamy czepek, a następnie zawijamy w ręcznik. Pod wpływem temperatury łuski włosa odchylą się, co spowoduje lepsze wchłanianie.
Po upłynięciu czasu, który sobie wyznaczyliśmy, należy umyć głowę, jednak zanim to zrobimy warto na pięć minut nałożyć maskę, która zemulguje olej i ułatwi jego zmycie.
Pamiętajmy, że olejki to nie wszystko, po każdym ich zmyciu nie można zapomnieć o nałożeniu odżywki.


wtorek, 13 sierpnia 2013

Czytamy składy - silikony.

Czym są silikony?
Oraz podział na te dobre i te złe :)


Przede wszystkim są to produkty bez koloru i bez zapachu. 
Są wykorzystywane w szamponach i odżywkach. To substancja oleista, która powleka włosy, dając iluzję zdrowego wyglądu. Z jednej strony pełnią funkcję emolientów (nawilżaczy), wygładzają, nie powodują alergii, są bezpieczne i obojętne dla skóry, tworzą na niej warstewkę zatrzymującą wilgoć, ale nie zatykają porów i nie utrudniającą skórze oddychania. Silikony nie niszczą włosów, a wręcz chronią. Silikon tworząc barierę na powierzchni włosa sprawia, że wydają się one wygładzone i lśniące. Jednak zbyt częste stosowanie produktów zawierających w swym składzie silikon powoduje, że na powierzchni włosa tworzą się jego kolejne warstwy, co obciąża włosy, powoduje ich szybkie przetłuszczanie się oraz problemy z ich układaniem. Oblepiając szczelnie włosową łuskę, tworzą na włosie film, uniemożliwiający wniknięcie w głąb włosa substancji odżywczych dostarczanych im podczas pielęgnacji. Umycie włosów szamponem silikonowym uniemożliwia wnikanie do wnętrza włosa substancji aktywnych zawartych np. w masce lub odżywce. Silikony można podzielić na te "dobre" i na te "złe".
Stosując często produkty silikonowe, należy od czasu do czasu umyć włosy dobrym szamponem oczyszczającym, ale ponieważ jest to dosyć silny szampon (osoby z wrażliwą skórą nie powinny go używać) to najlepiej stosować go maks raz na tydzień i zaraz po umyciu włosów nałożyć na włosy maskę, która odżywi włos i domknie łuski.

Jak rozpoznać czy produkt do włosów zawiera silikon?


Silikony występują pod różnymi nazwami, ale generalnie charakteryzują się tym, że w nazwie posiadają następujące człony: 
-siloxane-silanol-silicone –methicone. I co tu dużo mówić, zawierają je głównie wiodące na rynku markowe szampony. Silikony można podzielić również na te mniej i bardziej szkodliwe, biorąc po uwagę stopień ich usuwalności z powierzchni włosa.



Nie powinnyśmy rezygnować z produktów silikonowych zupełnie. One dodatkowo je chronią. W zimie włosom szkodzi mróz, a latem słońce. O każdej porze roku szkodzi nam suszarka. Jeżeli włosy są niezabezpieczone (nawet te na końcach), mimo regularnego podcinania włosy mogą stać się suche i zniszczone. Same  możemy zdecydować czy produkty z silikonami mogą nam pomóc, czy zaszkodzić. Wszystko zależy od tego jakie mamy włosy i jaki efekt chcemy na nich osiągnąć :)

Hiukseni.