sobota, 9 listopada 2013

Recenzja 5.: Bioelixire, Argan Oil Serum.


Hej!


Taki króciutki wstęp przed recenzją:
Intensywną pielęgnację rozpoczęłam już pół roku temu i powoli odzwyczajam się od "muszę, muszę, muszę to mieć!". Nauczyłam się rozróżniać kosmetyki - te które naprawdę są mi potrzebne od tych które są przecież takie wspaniałe i chciałabym je mieć.
Na szczęście przeszła mi również nadopiekuńczość ;) Zrozumiałam w końcu ważną rzecz - to włosy są dla nas, a nie my dla nich. Dlatego frotka pozostała w kieszeni torebki, a ja zaczęłam rozpuszczać włosy. Kiedy wieje wiatr to mimo wszystko wolę je związać, bo szybko mi się plączą, jednak zawsze uważam, by ich nie przyciskać ani nie ocierać, np o fotel w samochodzie, wtedy po prostu z zarzucam je sobie do przodu.

Pamiętacie jak na początku października wspominałam, że nie mam nic do zabezpieczenia włosów i muszę wspierać się olejkami? Przy wizycie w Rossmannie chciałam zaopatrzyć w jakiś jedwab, jednak na półce nie stało nic poza Biosilkiem, od którego trzymam się jak najdalej. Więc zamiast jedwabiu skusiłam się na Bioelixire, Argan Oil Serum - serum do włosów (końcówek).





Serum sprawdza się świetnie jako zabezpieczenie końcówek, ja używam go nawet na długości włosów, mniej więcej od ucha w dół. Mimo, że jest tłuste, po nałożeniu na włosy momentalnie się wchłania, dając efekt miękkich i lśniących włosów. Kręconowłose z pewnością polubią ten kosmetyk, ponieważ, jak zauważyłam na swoich włosach - zapobiega puszeniu i ładnie podkreśla skręt. 

Na opakowaniu pisze jednak wielkimi literami, że jest to olejek arganowy - do włosów. Producentowi należą się ogromne brawa za tak doskonałe wkręcanie kitu klientom, zwłaszcza, że etykietkę z tyłu też doskonale przemyślał. Wiele osób, zupełnie nieznających się na takich kosmetykach bardzo łatwo może zachwycić się tym produktem, szczególnie po przeczytaniu tego co jest napisane na odwrocie. Oczywiście zawarte tam wiadomości nie są kłamstwem, ale można zauważyć, że wcale nie jest tam opisywane serum, a olejek arganowy, który rzeczywiście takie właściwości posiada.



Od czego należy zacząć w wyborze takiego kosmetyku? Czyli, to co zawsze powtarzam - najważniejszy jest skład, bo nie warto nabierać się na sztuczki producentów. Zachęcam więc do obejrzenia posta "Czytamy składy"

SKŁAD:







Po składzie widać od razu, że jest to kosmetyk do stylizacji (zresztą bardzo dobry) z poupychanymi w nim silikonami na początku składu, zupełnie nie służący do pielęgnacji, czy nawilżania, a tym bardziej regeneracji, jednak producent próbuje wmówić nam zupełnie coś innego. Olejek arganowy, ten prawdziwy, w rzeczywistości kosztuje ok 50zł za 50 mililitrów i nie jest łatwo dostępny. Serum, które ja kupiłam w Rossmannie z początku kosztowało 8.99zł, ale ok. tydzień temu znalazłam w Rossmannowskiej gazetce promocję. Na mojej półce goszczą teraz już 4 opakowania tego serum :) Skusiła mnie ta promocja, mimo, że w gazetce też kłamali jak z nut! :)


I kolejne oszustwo, na które również nie dałam się nabrać, bo zawsze kiedy jest to możliwe otwieram opakowania już w sklepie. Wygląda jakby ktoś ukradł jedną buteleczkę z opakowania, jednak to producent po raz kolejny robi z ludzi idiotów, wkładając taki drobiazg do 2 razy większego pudełka. 







Cena: 4.99zł - promocja 8.99zł - normalnie
Dostępność: Rossmann
Używam tego produktu od: 2 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: jedno
Używam produktu:
 po każdym myciu
Kupiłabym ponownie?  Po wykończeniu moich 4 buteleczek ;)

Ocena:


Dostałby 5H za to, że sprawda się w tym,
do czego został stworzony,
ale odejmuję 2H za oszustwa producenta.

wtorek, 5 listopada 2013

Recenzja 4.: Alterra: Grnat i Aloes.


Recenzja odżywki do spłukiwania
Alterra Granat i Aloes 
Włosy suche i zniszczone






Czyli po prostu mój ideał. Bije na głowę Garnierowską odżywkę Olejek Awokado i masło Karite, o której pisałam tutaj. Dlaczego tak ją zachwalam i dlaczego mimo, że użyłam jej raz, już robię recenzję? Ponieważ to niesamowite co ta odżywka zrobiła z moimi włosami! :) W piątek naolejowałam włosy na dzień, ukochaną, trochę przeze mnie zapomnianą już oliwą, której zapach do tej pory ciężko znoszę. Wiem, że oliwa jest dość gęstym olejem i nie należy do tych łatwo zmywalnych, gdy już miałam zmywać olej, na lekko zwilżone włosy nałożyłam tę właśnie odżywkę, pozostawiając ją na dłuższy czas do wchłonięcia, aby choć odrobinę ułatwiła zmywanie oleju szamponem. Kiedy już ją zmyłam, włosy już nie potrzebowały mycia szamponem, bo po oliwie nie było już śladu, jednak dla pewności użyłam Babydream myjąc jedynie skalp, a po tym jeszcze raz nałożyłam odżywkę na 2min. Wtedy moje włosy zakochały się w niej na zabój :) Przy zmywaniu były tak nawilżone i śliskie, jak przy płukance z siemienia lnianego (click). A po wyschnięciu poddały mi się i dobrze się układały.

Skład : 



          





W swoim składzie ma aż tyle naturalnych olejków i ekstraktów, że nie można przejść obok niej obojętnie,
pachnie pięknie, brak w niej sztucznych konserwantów, zastępuje je naturalny etanol, który - czego niektóre z Was się obawiają - w tej odżywce wcale nie wysusza, jest gęsta, ale w porównaniu z np. Oleo Repair bardzo doskonale rozprowadza się na włosach, włosy świetnie się po jej użyciu rozczesują. Póki co nie zauważyłam w niej żadnych minusów ;)


Cena: 4.99zł na promocji!
Dostępność: Rossmann
Używam tego produktu od: kilku dni
Ilość zużytych opakowań: zaczęłam pierwsze
Używam produktu:
 przy każdym myciu
Kupiłabym ponownie?  Tak


Ocena:




Miałyście już tę odżywkę? Też się z nią polubiłyście? :)