niedziela, 29 września 2013

By rosły szybciutko.



Wiele dziewczyn największy nacisk kładzie na przyspieszenie wzrostu włosów, prawie każda z Nas marzy o długich włosach za wszelką cenę, a kiedy już je ma są zniszczone, suche... nie takie jakie byśmy chciały. Dlatego ich pielęgnacja jest dla mnie na pierwszym miejscu i mimo, że o włosach po pas marzę od dawna, to nie waham się przed obcięciem nawet 3cm, gdy zniszczone końce aż o to proszą.


Na pomoc przyszedł mi pewien lek, który Wy też na pewno polubicie. Dzięki niemu nie tylko włosy szybciej rosną, ale również zmniejszyło się ich wypadanie.



Czym jest Calcium Pantothenicum?


To preparat zawierający 100mg pantotenianu wapnia czyli witaminy B5. Zawiera laktozę jednowodną, talk, skrobię ziemniaczaną i stearynian magnezu. Kwas pantotenowy bierze udział w procesach wzrostowych organizmu, wpływa na regenerację skóry, wzrost włosów i paznokci. Kwas pantotenowy w komórkach organizmu ludzkiego występuje głównie w koenzymie A, związku niezbędnym w wielu procesach metabolicznych, zwłaszcza w przemianie węglowodanów, tłuszczów i białek. W
itamina B5 zapobiega przedwczesnym oznakom starzenia oraz siwieniu i wypadaniu włosów, a także wspomaga proces odchudzania.


Moje efekty po Calcium Pantothenicum.





Miałam wrażenie, że moje włosy zwariowały, a widziałam to dokładnie po odroście.

Tak wyglądały 3 tygodnie po farbowaniu i około 12. dniach brania tabletek : 




Pokochałam Calcium Pantothenicum, a one zrobiły mi psikusa. Po pewnym czasie od ich brania zauważyłam, że wychodzą mi małe wypryski, a strefa T przetłuszcza się, choć zawsze miałam cerę suchą, bądź normalną i to mnie zdziwiło. Nie mogłam tego z niczym skojarzyć, dopiero kilka dni temu dowiedziałam się, że sprawcami są właśnie te tabletki. Pytanie tylko DLACZEGO? Już Wam mówię, tak jak pisałam, tabletki wpływają również na regenerację skóry. W organizmie mamy nagromadzonych wiele toksyn, których lek się pozbywa, co z początku skutkuje małym wysypem, który trwa u niektórych 2 tygodnie, u innych mniej (w zależności od tego ile tych toksyn mamy). 

Kuracji z pewnością nie przerwałam, bo kilka niedoskonałości na twarzy 17latki nie jest niczym nadzwyczajnym, ani dziwnym, a kończę już powoli drugie opakowanie i moje tydzień temu farbowane włosy posiadają już mały odrościk :)



Niestety tabletek w opakowaniu jest zaledwie 50, a dopuszczalne dawkowanie jest naprawdę duże, bo aż po 2 tabletki po 3 razy dziennie, wychodzi więc na to, że 6 tabletek idzie nam na jeden dzień, więc opakowanie stacza na ok. 8 dni... Ja swoje dawkowanie ograniczyłam do 4 tabletek dziennie, a i tak jestem bardzo zadowolona z uzyskanych efektów.

Cena: ok. 7zł
Dostępność: apteki
Używam tego produktu od: miesiąca
Ilość zużytych opakowań: 2
Używam produktu:
 2x dziennie po 2 tabletki
Kupiłabym ponownie?  Zdecydowanie



Ocena:


Jeden H odejmuję za wysyp.
Pół H odejmuję za wydajność.




Hiukseni.


wtorek, 24 września 2013

Recenzja 3.: Garnier: Olejek z awokado i masło karitè

Recenzja,  odżywki do spłukiwania - Garnier Olejek z awokado i masło karitè.



                
Zaczęłam  już drugie opakowanie odżywki, dlatego chętnie powiem o niej kilka miłych słów.

Zachęcona opiniami dziewczyn i ceną odżywki postanowiłam ją wypróbować na moich włosach i nie zawiodłam się.
Pierwsze co się rzuca w oczy, to oczywiście ładna buteleczka z otwarciem w motywie listka, jak u wszystkich Ultra Doux. Odżywka stoi na zakrętce, więc łatwo można wydobyć kosmetyk przy końcu w dodatku jest gęsta, więc nie spłynie nam z rąk, gdy będziemy chcieli jej użyć. Wygładza i dobrze się po niej rozczesuje włosy, które są mięsiste i sypkie. 
Ma bardzo delikatny skład, nie podrażnia skalpu, nie wysusza włosów, do tego cudownie pachnie, choć nie wiem do czego mogłabym ten zapach porównać. Niektórym może ona obciążyć włosy, mi akurat wcale nie obciążyła, ale na to są dwa sposoby, albo  nakładamy ją od ucha w dół, albo stosujemy, jako pierwsze O w metodzie O-M-O. 

SKŁAD:




Podoba mi się, że nie jest to produkt chemiczny, a naturalny, ale trochę zaniepokoił mnie brak silikonów w składzie, które na ten jesienny okres, kiedy pogoda nie sprzyja włosom, bardzo by mi się przydały, ponieważ nie mam aktualnie żadnego serum, ani jedwabiu do zabezpieczania. Dlatego na zimę muszę zaopatrzyć się w jakąś bombę silikonową :))

Cena: 6zł - 8zł.
Dostępność: Supermarkety, drogerie
Używam tego produktu od: miesiąca
Ilość zużytych opakowań: jedno
Używam produktu:
 codziennie
Kupiłabym ponownie?  Tak, jednak na
czas niewymagający silikonowego zabezpieczenia




Ocena:




~~

Zdążyliście już pewnie na facebook'u przeczytać, że nie najlepiej się czuję. Martwi mnie to nie tylko ze względu na zdrowie, bo po antybiotykach jest już lepiej, ale niestety każda choroba osłabia organizm, a co za tym idzie, włosy również tracą na kondycji.
Kupując leki w aptece zaopatrzyłam się w suplement diety, ponieważ skończył mi się ostatnio skrzyp.
Po moich skórkach wokół paznokci zauważyłam, że brakuje mi witaminy A.






 


A
by wzmocnić odporność wzięłam znienawidzony przez miliony dzieci tran z rekina. Mój jest w kapsułkach, ale nie byłabym sobą, gdybym pierwszej z nich nie rozgryzła, żeby spróbować jak smakuje ta wydzielina z wątroby ryby :))) Jeśli ktoś jeszcze nie zna tego smaku to mogę go porównać do starego oleju po smażeniu ryby.




Po analizie składów obu produktów, podjęłam decyzję, że będę ich używać na przemian, bo zawierają dużo podobnych witamin, których nadmiar mogłoby grozić hiperwitaminozą (<- click)
  




ASK ME :)

środa, 18 września 2013

Dieta CUD.









Opowiem Wam o mojej diecie, a dokładniej o jej braku i błędach, które świadomie, bądź nieświadomie popełniałam, a także co robię już lepiej :)



Odkąd pamiętam kochałam się w niezdrowym jedzeniu, zwłaszcza w słodyczach, rzadziej w chipsach, pizzach, czy zupkach chińskich. Nie czułam potrzeby zdrowego odżywiania, ponieważ zawsze byłam szczupła. Nawet w czasach, gdy trenowałam nie stosowałam się do sportowych diet. Jadłam wg własnego widzimisię.
A gdy zdawało mi się, że tu i ówdzie mam za dużo, stawiałam na głodówki. Po pewnym czasie mój żołądek skurczył się do tego stopnia, że mogłam ograniczać posiłki nie myśląc o burczeniu w brzuchu. Mądre to ani trochę nie było i dziś myślę o tym z ogromnym zażenowaniem.
Pewne nawyki zostały mi po dziś dzień i zdarza mi się nie zjeść obiadu, bo "nie mam ochoty", a gdy kupuję czekoladę, to zjadam całą tabliczkę w ciągu 5min. Łatwiej mi odkręcić butelkę kolorowego, gazowanego napoju, niż pójść do kuchni i zaparzyć sobie herbaty. Każdy nawyk można zmienić, ale ja jestem z natury leniwym człowiekiem, dlatego nie widać u mnie zbyt dużych postępów w diecie i dlatego też temat posta wygląda, jak wygląda. Jeśli moja dieta ruszy do przodu, będzie to CUD :)


C
hodzę do klasy o profilu żywieniowym i z początku nie widziałam siebie w tym kierunku, z czasem jednak dostrzegam jego plusy. Kucharką raczej nie zostanę, nie uważam tego zawodu za moje powołanie, ale mam ogromne możliwości mieć całą tę wiedzę o składnikach odżywczych i umieć dokładnie odczytać te niezrozumiałe dla mnie, jak i dla większości, zapisane szyfrem składy produktów. Gdybym w przyszłości chciała zostać dietetykiem to musiałabym zmienić zupełnie swoje nawyki żywieniowe.
Uważam, że zdrową dietę powinno się stosować nie ze względu na prawidłową wagę, ale całe funkcjonowanie naszego organizmu. Jeśli mamy jakieś niedobory - skóra staje się blada, poszarzała, a paznokcie cienkie i łamliwe, włosy nie wyrastają nam już takie mocne. Ale są gorsze rzeczy, takie jak choroby, które zaczynają Cię atakować przy każdym osłabieniu organizmu.


Co zatem robię dobrze? Przede wszystkim uwielbiam owoce i warzywa i naprawdę często je zjadam. Kocham się także w przetworach, takich jak przeciery pomidorowe czy soki marchewkowe. Piję mleko, teraz może mniej, ale jeszcze kilka lat temu mleko piłam o każdej porze dnia. W moim domu nigdy nie ma słodyczy, dlatego gdy nie mam motywacji, by pójść po batonika do sklepu, robię sobie kanapkę z miodem. A zamiast słodzonych napojów stoi zawsze kilka butelek wody mineralnej, której również piję naprawdę dużo i zawsze muszę mieć jedną przy łóżku. Nie piję alkoholu, ani kawy - wiadomo zdarza się, ale ani do jednego, ani do drugiego mnie nie ciągnie. Łykam suplementy - oczywiście, że nie zastąpią one zróżnicowanej diety, ale zawsze tę dietę w jakiś sposób uzupełniają. Raz na jakiś czas, gdy tylko sobie przypomnę oczyszczam organizm z toksyn, wtedy namiętnie piję czerwona i zieloną herbatę mniej więcej co 4 godziny.

Chciałabym ulepszyć swoją dietę. Ograniczyć niektóre produkty, takie jak:

CUKIER

Cukry są u
kryte w różnych wyrobach: płatkach śniadaniowych, dżemach, sokach, jogurtach. Wiecie, że w jednej puszce napoju gazowanego jest ok. 7 łyżeczek cukru?
O jego szkodliwości możecie przeczytać TUTAJ <-(click)
Melasa zawiera wiele cennych witamin i soli mineralnych. Poddaje się ją oczyszczaniu, krystalizacji i filtracji, pozbawiając w ten sposób cennych składników odżywczych. Dlatego cukier to puste kalorie. Brązowy cukier wcale nie jest zdrowszy, różni się tylko smakiem oraz kolorem. Ich najlepszym zamiennikiem jest miód bogaty w witaminy oraz mikroelementy.

SÓL

Powinniśmy spożywać zaledwie 5g soli dziennie, czyli mniej więcej łyżeczkę. Spożywamy jej w ciągu dnia trzy razy więcej czyli ok. 15 g. 
Gdyby nie to, że jest ukryta w wielu wyrobach gotowych, jak zupy, chipsy, wędliny, w naprawdę dużej ilości, zapewne spożywalibyśmy jej mniej. Producenci nie zawsze podają jej zawartość w produkcie, ale często na opakowaniach znajdują się informacje o zawartości sodu. 1 g sodu odpowiada około 2,5 g soli. 
Sposoby obniżenia soli w codziennej diecie:
-
Stopniowo zmniejszaj ilość spożywanej soli. To przyzwyczajenie i można się go oduczyć.
-
Wybieraj produkty świeże zamiast przetworzonych.
-
Czytaj informacje na etykietach.
-
Zamiast soli stosuj przyprawy: bazylia, oregano, tymianek, rozmaryn, pieprz, majeranek oraz kminek.

FAST FOOD'Y 

Fast foody są nie tylko niezdrowe, ale wręcz niebezpieczne. Podczas ich produkcji wykorzystuje się najtańsze uwodornione tłuszcze roślinne o wysokiej zawartości izomerów trans <- (definicja TU), które są najbardziej szkodliwe ze wszystkich tłuszczów jadalnych. Ludzie przepadający za frytkami i hamburgerami narażeni są na większe ryzyko rozwoju miażdżycy i chorób serca, o otyłości już nawet nie wspominam. Tak, tak kebab to również fast food :).




Tyle na temat odmawiania sobie, przejdźmy do jedzenia przyjemnego, czyli zdrowego i smacznego. 
W naszym menu powinny się znaleźć: jaja, pomidory, ryby i buraki ponieważ zawierają witaminę A i żelazo hamujące wypadanie włosów.



K
iszona kapusta i cebula wzmocnią nasze włosy, a awokado zawiera nienasycone kwasy tłuszczowe, odpowiedzialne za blask i sprężystość. Orzechy dz
ięki zawartości kwasu omega-3, cynku, selenu oraz witamin rozpuszczalnych w tłuszczach (A, D, E) wpływają na gęstość i połysk włosów. Najlepiej wybierać orzechy laskowe, włoskie oraz migdały.

C
iemnozielone warzywa to grupa, która zawsze powinna być w naszym jadłospisie. Zawierają duże ilości żelaza oraz witamin A i C, które  wpływają na zdrowie i wygląd włosów. Wspomniane witaminy są niezbędne do produkcji sebum, zaś niedobór żelaza powoduje wypadanie włosów. Te warzywa to przede wszystkim: szpinak, brokuły, brukselka, sałata


Mięso? Stawiamy na drób i wołowinę. Zawierają spore ilości protein, stanowiących podstawowy budulec włosa. Wołowinę powinno się spożywać dwa razy w tygodniu.





Myślę, że jeśli blog się rozwinie zrobię kilka działów, które nie będą dotyczyły jedynie włosów, ale ogólnie zdrowego trybu życia. Robię to również dla siebie, bo to blog daje mi największego kopa i pcha mnie do przodu, dodając mi motywacji. Są blogi o modzie, kosmetykach i innych "upiększaczach", ale według mnie prawdziwe piękno musi wyjść najpierw z natury, potem można już kombinować! :).

Dobranoc Robaczki :)

piątek, 13 września 2013

Recenzja 2.: Garnier: drożdże piwne i owoc granatu.


Hej!


Miała być malutka recenzja produktu, ale już przez dłuższy czas nic nie pisałam (nie mogę powiedzieć, że mnie nie było, bo zabierałam się za notkę pewien czas, ale jakoś nie mogłam nic skleić) więc dziś troszkę się rozpisałam.

Staram się oceniać zużyte już produkty, bo po krótkim czasie efekty niektórych kosmetyków mogą się całkowicie zmienić. Blogerki, o ile się nie mylę nazywają to projektem DENKO. Ja przedstawię Wam dzisiaj tylko jeden kosmetyk, mam nadzieję, że przybliży Wam to choć trochę poznanie składów. Korzystam z Kosmetopedii <-click , jest to czasochłonne, ale opinie internautek na temat jakiegokolwiek kosmetyku są tak różne, że wolę już poświęcić chwilę czasu, by samej sprawdzić, czy dany kosmetyk mi odpowiada, czy też nie :)


Podstawowym produktem do włosów jest szampon.

Klikając na każde zdjęcie możesz
je powiększyć :)





J
ednym z trzech szamponów, których używam teraz, jest Garnier: drożdże piwne i owoc granatu. Wykończyłam już dwie 250ml buteleczki, więc co nieco mogę o nim napisać.



             






             SKŁAD:




Szampony Garniera, z serii Doux przyciągają przede wszystkim ceną i ładną buteleczką. A już po pierwszym myciu pozwalają się zakochać w delikatnym, owocowym zapachu.

Drożdże i granat
ma przezroczystą, lejąca konsystencję, w dodatku dobrze się pieni. Jego opakowanie jest przezroczyste, więc widać ile nam go jeszcze zostało. Nie obciążył mi włosów.
Z zapewnień producenta wynika, że "włosy będą miękkie, lekkie, pełne witalności i zachwycą swoją objętością", ale czy faktycznie? To okazuje się dopiero później, dlatego z
awsze po zakupie nowego szamponu próbuję go najpierw "na sucho", czyli bez odżywek czy masek.
Śmiało mogę stwierdzić, że jest bardzo dobrym produktem, spełnia swoją podstawową rolę, czyli dobrze oczyszcza skórę głowy i włosy, które są po nim miękkie, puszyste i bez problemu można je rozczesać. Nie zauważyłam natomiast dużego uniesienia, ale też na to za bardzo nie liczyłam. Minusem dla mnie jest otwarcie, które naprawdę ciężko, szczególnie mokrymi palcami, odchylić, ale także to, że drożdże i granat są dość daleko w składzie.


Cena: ok. 7zł
Dostępność: Supermarkety, drogerie
Używam tego produktu od: 3-4 miesięcy
Ilość zużytych opakowań: 2x 250ml.
Używam produktu:
raz w tygodniu ze względu na SLS
Kupiłabym ponownie?  Tak. Już kupione 400ml

Ocena:



Odbiegając od tematu, usłyszałam ostatnio ciekawostkę, że produkty, których używam są drogie. To zabawne, bo jestem tylko uczennicą, nawet jeśli kilka razy pracowałam w weekendy na wakacje, to i tak nie zarobiłam tam milionów. Poza tym robię recenzję kosmetyku za około 7zł (ja bodajże kupiłam za niecałe 6 na promocji w Biedronce), a nie prosto z salonu fryzjerskiego za 50zł, które zresztą są całe naszpikowane silikonami, imitującymi zdrowy wygląd włosów i nikomu ich nie polecam. Jedynymi kosmetykami, zdrowymi i drogimi, z jakimi się spotkałam są te apteczne, ale sama póki co się jeszcze na nie nie połasiłam :) Po pewnym czasie po prostu te kosmetyki już się nam nagromadzają, więc nic dziwnego, że piszę raz o takim, a zaraz o innym i może się wydawać, że wydałam na nie masę pieniędzy :)



W razie pytań zapraszam na mojego Ask'a, na blogu można zadać pytanie bezpośrednio - w prawym górnym rogu, ale zachęcam również do komentowania i dzielenia się swoją opinią na temat kosmetyku :)

Papa :*