czwartek, 29 sierpnia 2013

Blonde.

Cześć wszystkim! :) Dziś post dla blondynek, z tym że trochę oszukanych - jak ja ;)


Od pewnego czasu chciałam zmienić kolor włosów i w końcu postawiłam na blond. Kilka z Was pytało mnie o to jak rozjaśniałam, dlatego postanowiłam się podzielić tym z Wami na bogu. U fryzjera zawsze uzyskamy ładny kolor, ale ceny rozjaśniania są wysokie, z resztą jak wszystko w salonach, a ja nie lubię przepłacać. Dlatego postanowiłam zrobić to samodzielnie, jednak bałam się, że moje włosy po rozjaśniaczu staną się okropne i wyglądem będą przypominały miotłę. Znalazłam więc inny sposób na mój blond. Tę metodę można stosować na naturalne włosy, jak i na farbowane, jeśli chcecie zejść z ciemnego koloru.


Na czym polega? Bardzo proste! Kupujemy rozjaśniacz, przygotowujemy go w jakimś szklanym naczyniu, następnie, gdy już nabierze jednolitej masy, dodajemy szampon do włosów - tyle ile używamy do mycia włosów na co dzień oraz odżywkę - w podobnych proporcjach. Wszystko razem mieszamy do uzyskania jednolitej masy. Jeśli ktoś ma ochotę może dodać maskę, a nawet odrobinę olejku. 





Jakich produktów do tego użyłam:


Wybrałam rozjaśniacz z Joanny do pasemek i balejażu, ponieważ, ma on jako jeden z niewielu 12% wodę, inne po 9%.









Większość Garnierów dobrych. Planuję zrobić o tych produktach recenzję w najbliższym czasie.














W miseczce : szampon, odżywka, maska oraz odrobina olejku z Alterry o którym pisałam TUTAJ.   


Cała zawartość rozjaśniacza, wraz z rękawiczkami i czepkiem oraz dodatkową odżywką do włosów rozjaśnianych. 

 
Rozrobiony już rozjaśniacz, wymieszany z wcześniej przygotowaną mazią :)





Jak nałożyć? Należy zmoczyć włosy, nie powinny być one świeżo umyte, lepiej nawet, gdy będą przetłuszczone, mieszankę nakładamy na włosy cały czas masując, jakbyśmy myli głowę - wszystko powinno nam się ładnie pienić. W zależności od tego jak bardzo chcemy rozjaśnić włosy powinniśmy spoglądać w lustro, czy nie rozjaśniły nam się za bardzo i nie powinniśmy robić tego dłużej niż 30min.






Plusem tej metody, jest przede wszystkim to, że nie muszę zaraz po rozjaśnieniu obcinać pięciu centymetrów, bo włosy NIE są zniszczone. Kolor jest świeży i piękny.
Efekty widać już po pierwszym takim rozjaśnianiu, ja swoje naturalnie ciemne włosy masowałam aż do końca tych 30 min, więc wyszedł mi taki śliczny miodowy kolor. Jednak to nie było to czego oczekiwałam od początku, więc powtórzyłam zabieg jeszcze dwa razy.
Koszt tego wszystkiego to ok. 15zł - trzy rozjaśniacze, ponieważ takie rzeczy jak odżywka, szampon i maska to moje podstawowe kosmetyki i użyłam ich zaledwie tyle ile używam do mycia moich włosów.




Będę robić comiesięczną aktualizację włosów, także na koniec miesiąca już się pierwsza ukaże :)

PS mam zablokowane komentarze od osób anonimowych, jeśli chcecie zadać mi pytanie związane z blogiem, możecie zrobić to na asku, którego udostępniłam Wam po prawej stronie. Pozdrawiam serdecznie :*

1 komentarz:

  1. a jaki miałaś kolor wyjściowy ?:) zaraz przed tym rozjaśnianiem ?:)

    OdpowiedzUsuń